- Posty: 58
- Rejestracja: 23 lis 2014, 23:24
- Lokalizacja: Skarżysko-Kamienna
- Silnik: D7F (60KM)
- Rocznik: 1999
Otwieram taki wątek, gdyż może ktoś z Was szanowni forumowicze opisze jakieś zajścia- zdarzenia, w których brał udział ew. był świadkiem. Dotyczy to drogowych "Troglodytów", wymuszania pierwszeństwa, zajeżdżania drogi i kontroli "Milicyjnych".
Chciał bym podzielić się z Wami ciekawym zdarzeniem jakie miało miejsce z udziałem moim i mojej "Żaby" gdzieś na podpoznańskiej wiosce, przez którą przeprowadziła mnie nawigacja.
Pewnego pięknego wieczoru, wracając do domu gdzieś, na poznańskiej ziemi, w wiosce, której nawet nie było w nawigacji, zatrzymał mnie patrol "Milicji". Dlaczego "Milicji" ?, zapytacie. Ano dlatego, że "Milicjanci" zachowywali się jak żywcem wzięci z lat 80-tych XX wieku. Tylko mundury miały inny kolor, a zamiast nieśmiertelnego "Poloneza" było KIA.
Tak wiec, poganiam Żabą z prędkością ok 50-55 km/h (bo teren zabudowany, wieś, noc i o "dwugazowców" nietrudno) gdy nagle
widzę jakieś migające czerwone światło. Gdy się zbliżyłem, wyglądało to jak świecące czerwone "dildo", lecz była to specjalna latarka z kolorowa nakładką (o tym dowiedziałem się później,w trakcie rozmowy).
Widząc umundurowanego osobnika wymachującego czymś takim, nie sposób było mu odmówić i się nie zatrzymać.
Zatrzymałem się przepisowo, wyłączyłem silnik, światłą przełączyłem na postojowe, uchyliłem szybę i czekam.
Po chwili podszedł do mnie ów "wymachujący" funkcjonariusz, o słusznej powadze z przodu i pięknym wąsem na twarzy.
- "Dobry wieczór - powiada - asp.szt. sdkhgdfgldf (nie zrozumiałem) proszę przygotować dokumenty do kontroli.
Gmeram w kieszeni i podaję Panu asp.szt. sdfsdjfhsdkhfk moje dokumenty. Zabiera je on i udaje się w stronę "rajdowozu".
Czekam i czekam i czekam ... W końcu po ok 20 min czekania, wyszedłem i udaję się w kierunku rzeczonego "rajdowozu".
Tu, o dziwo odkrywam, że w środku znajduje się jeszcze jeden funkcjonariusz nawet płci pięknej (przy bliższym przyjrzeniu, stwierdziłem, że jest to ta bardziej nieciekawa "płeć piękna".
- Przepraszam - zagaiłem - Czy kontrola potrwa długo ?
- A, gdzie się to Panu spieszy - usłyszałem odpowiedź z ust "płci pięknej" głosem Pana Anna Grodzki.
- Wie Pani - odrzekłem patrząc na powierzchowność bez sugerowania się głosem - robi się ciemno, do domu mam jeszcze ze 200 km, więc chciał bym już pojechać, jeśli nic nie stoi na przeszkodzie.
No i się zaczęło.
- Nie widzi Pan, ze piszę !. Jeszcze test na trzeźwość za pomocą alkomatu muszę przeprowadzić.
- Nie ma problemu - mówię - proszę o alkomat, to mogę "dmuchać".
Tu okazało się, że alkomat występuje w postaci dużego pudła (przenośny podobno oddali do kalibracji) i trzeba wsiąść do wnętrza "rajdowozu". Więc po rozmowie z Panem asp.szt. sfsdfsdgdfg wsiadłem, na tylne siedzenie, zamknąłem drzwi i czekam.
Po chwili, głos Pani funkcjonariuszki.
- Dlaczego wsiadł Pan do radiowozu !.
- No, przecież sama Pani mówiła, ze nie macie przenośnego, a ten duży jest z tyłu, więc myślałem, że jak wsiądę, to będzie szybciej i poręczniej. Poza tym zimno na zewnątrz, a pan asp.szt. sdfgdfgdgfd powiedział, żeby wsiadać.
Tu, najwyraźniej, Pani "funkcjonariuszcze" puściły nerwy. Wysiadła z "rajdowozu" i dalej do Żaby, sprawdzać wszystko.
- numery VIN - zgadzał się,
- światłą - świecą wszystkie - o.k.
- hamulec ręczny - działa - o.k.
- światła STOP - o.k.
- gaśnica - jest i to z ważnym przeglądem - o.k.
- trójkąt jest - o.k.
- apteczka (niewymagana) ale mam - o.k.
- bieżnik - o.k.
- A ma Pan zapasową żarówkę ? - padło podchwytliwe pytanie z ust Pani funkcjonariuszki.
- A mam ! i Nawet dwie zarówno do świateł mijania jak i do świateł stop i pozycyjnych, że o żarówce do postojowych nie wspomną - z dumą odrzekłem.
- Czy mogę dowiedzieć się o powód mojego zatrzymania i kontroli ? - zapytałem naiwnie jak dziecko.
Po wymianie spojrzeń z asp.szt. asfsdfsdlgkj usłyszałem.
- Jechał Pan podejrzanie wolno.
- Ale przecież - mówię - jest ciemno, teren zabudowany, nie znam drogi itd.
Znów konsternacja. Narada z asp.szt. asdasdasdfa, po chwili.
-Dokumenty jak i samochód - w porządku - mówi Pani o głosie Anny Grodzki.
- A ja ? - pytam z uśmiechem.
- A co do Pana, to jeszcze nie wiem - tu zostałem obdarzony uśmiechem rodem z avatara "panaryska"
Po chwili
- Dostanie Pan pouczenie.
Już nie pytałem za co, bo naprawdę mi się spieszyło.
- Przyjmuję z pokorą - odparłem.
Gdy już miało się ku końcowi i dokumenty zostały mi oddane, zacząłem zbliżać się do dwojego samochodu celem opuszczenia tak nieciekawej kompanii. Z tyłu doleciało mnie pytanie.
-Panie, a co to ta naklejka Żaby na tylnej kalpie znaczy ?. Jesteś Pan jakiś fan tego FROG-a z BMW ?. Bo normalnie to mają na klapie rybę albo nurka, ale Żaby, to jeszcze nie widziałam.
Zatrzymałem się. Jak ona mnie tak ja jej pomyślałem.
- Nie proszę pani - odparłem - nie jestem fanem żadnych BMW czy też innych panzerkampwagen-ów. Jest to obrazkowe imie mojego samochodu.
- To znaczy, że jak to... - tu nastąpiła "burza "muzgu"" u Pani funkcjonariuszki.
- No wie Pani, taki rebus - odparłem z uśmiechem.
- To, znaczy, że mówi Pan na samochód Żaba Rebus ?
- Niezupełnie proszę Pani, mówię na nią "Żaba Renata" stąd naklejka Żaby nad logiem RENAULT.
Tu wtrącił się pan asp.szt. asdasdfsfl ze słowami.
- Niech Pan już jedzie. Dobranoc.
-Dobranoc i spokojnej służby - odparłem. Wsiadłem i pojechałem.
Suma sumarum, współczuję temu Panu asp.szt. asdasdasfkl pracy z taką "funkcjonariuszką". Nawet nie dowiedziałem sie jaki ma ona stopień i jak się nazywa.
Może to i lepiej
I to by było na tyle.
Chciał bym podzielić się z Wami ciekawym zdarzeniem jakie miało miejsce z udziałem moim i mojej "Żaby" gdzieś na podpoznańskiej wiosce, przez którą przeprowadziła mnie nawigacja.
Pewnego pięknego wieczoru, wracając do domu gdzieś, na poznańskiej ziemi, w wiosce, której nawet nie było w nawigacji, zatrzymał mnie patrol "Milicji". Dlaczego "Milicji" ?, zapytacie. Ano dlatego, że "Milicjanci" zachowywali się jak żywcem wzięci z lat 80-tych XX wieku. Tylko mundury miały inny kolor, a zamiast nieśmiertelnego "Poloneza" było KIA.
Tak wiec, poganiam Żabą z prędkością ok 50-55 km/h (bo teren zabudowany, wieś, noc i o "dwugazowców" nietrudno) gdy nagle
widzę jakieś migające czerwone światło. Gdy się zbliżyłem, wyglądało to jak świecące czerwone "dildo", lecz była to specjalna latarka z kolorowa nakładką (o tym dowiedziałem się później,w trakcie rozmowy).
Widząc umundurowanego osobnika wymachującego czymś takim, nie sposób było mu odmówić i się nie zatrzymać.
Zatrzymałem się przepisowo, wyłączyłem silnik, światłą przełączyłem na postojowe, uchyliłem szybę i czekam.
Po chwili podszedł do mnie ów "wymachujący" funkcjonariusz, o słusznej powadze z przodu i pięknym wąsem na twarzy.
- "Dobry wieczór - powiada - asp.szt. sdkhgdfgldf (nie zrozumiałem) proszę przygotować dokumenty do kontroli.
Gmeram w kieszeni i podaję Panu asp.szt. sdfsdjfhsdkhfk moje dokumenty. Zabiera je on i udaje się w stronę "rajdowozu".
Czekam i czekam i czekam ... W końcu po ok 20 min czekania, wyszedłem i udaję się w kierunku rzeczonego "rajdowozu".
Tu, o dziwo odkrywam, że w środku znajduje się jeszcze jeden funkcjonariusz nawet płci pięknej (przy bliższym przyjrzeniu, stwierdziłem, że jest to ta bardziej nieciekawa "płeć piękna".
- Przepraszam - zagaiłem - Czy kontrola potrwa długo ?
- A, gdzie się to Panu spieszy - usłyszałem odpowiedź z ust "płci pięknej" głosem Pana Anna Grodzki.
- Wie Pani - odrzekłem patrząc na powierzchowność bez sugerowania się głosem - robi się ciemno, do domu mam jeszcze ze 200 km, więc chciał bym już pojechać, jeśli nic nie stoi na przeszkodzie.
No i się zaczęło.
- Nie widzi Pan, ze piszę !. Jeszcze test na trzeźwość za pomocą alkomatu muszę przeprowadzić.
- Nie ma problemu - mówię - proszę o alkomat, to mogę "dmuchać".
Tu okazało się, że alkomat występuje w postaci dużego pudła (przenośny podobno oddali do kalibracji) i trzeba wsiąść do wnętrza "rajdowozu". Więc po rozmowie z Panem asp.szt. sfsdfsdgdfg wsiadłem, na tylne siedzenie, zamknąłem drzwi i czekam.
Po chwili, głos Pani funkcjonariuszki.
- Dlaczego wsiadł Pan do radiowozu !.
- No, przecież sama Pani mówiła, ze nie macie przenośnego, a ten duży jest z tyłu, więc myślałem, że jak wsiądę, to będzie szybciej i poręczniej. Poza tym zimno na zewnątrz, a pan asp.szt. sdfgdfgdgfd powiedział, żeby wsiadać.
Tu, najwyraźniej, Pani "funkcjonariuszcze" puściły nerwy. Wysiadła z "rajdowozu" i dalej do Żaby, sprawdzać wszystko.
- numery VIN - zgadzał się,
- światłą - świecą wszystkie - o.k.
- hamulec ręczny - działa - o.k.
- światła STOP - o.k.
- gaśnica - jest i to z ważnym przeglądem - o.k.
- trójkąt jest - o.k.
- apteczka (niewymagana) ale mam - o.k.
- bieżnik - o.k.
- A ma Pan zapasową żarówkę ? - padło podchwytliwe pytanie z ust Pani funkcjonariuszki.
- A mam ! i Nawet dwie zarówno do świateł mijania jak i do świateł stop i pozycyjnych, że o żarówce do postojowych nie wspomną - z dumą odrzekłem.
- Czy mogę dowiedzieć się o powód mojego zatrzymania i kontroli ? - zapytałem naiwnie jak dziecko.
Po wymianie spojrzeń z asp.szt. asfsdfsdlgkj usłyszałem.
- Jechał Pan podejrzanie wolno.
- Ale przecież - mówię - jest ciemno, teren zabudowany, nie znam drogi itd.
Znów konsternacja. Narada z asp.szt. asdasdasdfa, po chwili.
-Dokumenty jak i samochód - w porządku - mówi Pani o głosie Anny Grodzki.
- A ja ? - pytam z uśmiechem.
- A co do Pana, to jeszcze nie wiem - tu zostałem obdarzony uśmiechem rodem z avatara "panaryska"
Po chwili
- Dostanie Pan pouczenie.
Już nie pytałem za co, bo naprawdę mi się spieszyło.
- Przyjmuję z pokorą - odparłem.
Gdy już miało się ku końcowi i dokumenty zostały mi oddane, zacząłem zbliżać się do dwojego samochodu celem opuszczenia tak nieciekawej kompanii. Z tyłu doleciało mnie pytanie.
-Panie, a co to ta naklejka Żaby na tylnej kalpie znaczy ?. Jesteś Pan jakiś fan tego FROG-a z BMW ?. Bo normalnie to mają na klapie rybę albo nurka, ale Żaby, to jeszcze nie widziałam.
Zatrzymałem się. Jak ona mnie tak ja jej pomyślałem.
- Nie proszę pani - odparłem - nie jestem fanem żadnych BMW czy też innych panzerkampwagen-ów. Jest to obrazkowe imie mojego samochodu.
- To znaczy, że jak to... - tu nastąpiła "burza "muzgu"" u Pani funkcjonariuszki.
- No wie Pani, taki rebus - odparłem z uśmiechem.
- To, znaczy, że mówi Pan na samochód Żaba Rebus ?
- Niezupełnie proszę Pani, mówię na nią "Żaba Renata" stąd naklejka Żaby nad logiem RENAULT.
Tu wtrącił się pan asp.szt. asdasdfsfl ze słowami.
- Niech Pan już jedzie. Dobranoc.
-Dobranoc i spokojnej służby - odparłem. Wsiadłem i pojechałem.
Suma sumarum, współczuję temu Panu asp.szt. asdasdasfkl pracy z taką "funkcjonariuszką". Nawet nie dowiedziałem sie jaki ma ona stopień i jak się nazywa.
Może to i lepiej
I to by było na tyle.
"To ja przepraszam" - powiedział Mały Wódz Wielki Niepokój i ... znikł ....