Ma taki zamiar, bo luźno siedzi, ale rzadko go wyciągam. Właściwie to do tej pory nikt nie nalegał, abym je okazała.
Raz tylko pan w mundurze prosił, abym dmuchnęła
Anegdotka z tego zajścia następująca:
1. lizak, ręka- więc grzecznie zjeżdżam, otwieram elektryczna szybkę
2. pan wyciąga coś, co do tej pory znane mi było wyłącznie z fotografii
3. zwraca się do mnie: dzień dobry
proszę dmuchnąć
4. a ja na to: pan sobie żartuje? skąd ja mogę wiedzieć gdzie pan trzymał to urządzenie
5. pan nieco zdezorientowany po chwili zastanowienia dodaje: można dmuchać z daleka
6. ja z kolei : bardzo śmieszne
GPS jest ok. Raz sama wywiodłam się w pole
. Przyczyna prozaiczna. Nie założyłam okularów i w zapisanych wcześniej trasach zamiast "Bratek" wcisnęłam "Ania Kielce"
. Efekt był taki, że pozwiedzałam sobie Kraków
Ulice piękne, nie powiem, szerokie, gładziutkie. Nie mogłam sobie pomóc zbytnio, bo bryle "siedziały" w torbie, na tylnym siedzeniu za kierowcą
. Sięgnąć więc po nie jadąc to większe wyzwanie, niż 206 z cegłówką na gazie i wiatrem we włosach
Ale było ciekawie